List w butelce
Autor: Konrad Piskała
Moureen z kolei mieszka kawałek dalej. Musimy się przecisnąć między ciasnymi korytarzami, w których wiszą mokre ubrania, przeskoczyć kilka odpływów ze ściekami, minąć klatki z kurami, małe wysypisko śmieci, aby zastukać w jedne z tysięcy metalowych drzwi. Pomieszczenie, w którym mieszka Moureen, jest większe. To jakby pokój i sypialnia. Jest kanapa, stół, meblościanka. To to musi starczyć dla niej i dla trójki dzieci.
Moureen jest energiczna. Opowiada chętnie, ale jest tak samo zmęczona, jak Rose. Mówi: Wychowałam się na wsi. Miałam trójkę rodzeństwa, a nasi rodzice nie mieli pieniędzy, abyśmy skończyli szkołę. Pytasz, co robiłam do czasu wyjścia za mąż? Nic. Naprawdę niewiele. Siedziałam w domu. Pomagałam matce. Miałam 22 lata, kiedy wyszłam za mąż. Poznaliśmy go w kościele i poszłam za nim do Mathare. Nie mogę powiedzieć, aby żyło mi się tu lepiej niż na wsi. Mąż jest spawaczem. To dobra praca, ale nie dbał o nas. Miałam z nim już dwójkę dzieci, a on nie dawał nam żadnych pieniędzy. Musiałam prosić sąsiadów, żeby dali mi coś do jedzenia. Sama nie jadłam, ale nie ma nic gorszego niż płacz dzieci z głodu. Zaraz, który to był dzień? Chyba 23 luty 2017 roku, kiedy trafiłam do spółdzielni. Wszystko się zmieniło, bo nagle zaczęłam zarabiać. Pierwszy raz w życiu. Nawet mąż zaczął na mnie inaczej patrzeć. (Moureen powtarza słowo “szacunek”). Czułam, że teraz docenia, bo wreszcie przynoszę coś do domu. Nauczyłam się w spółdzielni szyć i zobaczyłam, że potrafię zrobić coś naprawdę ładnego. A wiesz, jaki był mój najpiękniejszy dzień w życiu? Któregoś razu wszystkie mamy ze spółdzielni pojechały na wycieczkę na jezioro. Wzięłyśmy ze sobą dzieci i dużo jedzenia.
Wzdycha i opowiada dalej: Gadałyśmy, śmiałyśmy się, płakałyśmy. Jak się podzielisz zmartwieniami, to masz ich o tyle mniej. Nigdy wcześniej nie byłam na wycieczce. Lubiłam szyć, ale najbardziej to, że byłyśmy razem.
Moureen przerywa opowieść, a ja pytam co było później. – To był sierpień 2020 roku. Pracy już od dawna nie było, ale chodziłyśmy tam, bo miałyśmy nadzieję, że jednak się nie zamknie. Ale któregoś dnia zastałyśmy kłódkę na drzwiach. Wróciłam do domu i zaczęłam płakać. Straciłam coś więcej niż pracę. Nadzieję, marzenia. W tej spółdzielni zmieniło się moje życie. Uwierzyłam, że będzie mi lepiej. Byłam szczęśliwa. Nie mam do nikogo żalu. Ciągle mam z nimi kontakt, a kiedy zachorowało moje dziecko to mi pomogli (artyści, którzy prowadzili spółdzielnię oraz galerię w Mathare). (…) Samotnym matkom jest trudno.
Spółdzielnia, która szyła dla Polaków plecaki i ubrania w Mathare zakończyła działalność w 2020 roku. Była tu galeria, w której urządzano wystawy oraz centrum szycia. Przez kilka lat zatrudniano w nim samotne matki, które szyły plecaki, ubrania, torby. Spółdzielnia była jednak całkowicie uzależniona od zamówień z Europy. Kiedy w pandemii przestały przychodzić, to praca się skończyła. Po utracie zajęcia kilka dziewczyn wyjechało, ale reszta wciąż próbowała przetrwać w slumsie. Justus, który był managerem, uważa, że największym ich błędem było to, że nie sprzedawali nic na lokalnym rynku. Teraz ma kilka pomysłów: szycie uniformów dla uczniów w zaprzyjaźnionej szkole, pokrowce na tablety, centrum naprawcze ubrań. Mają sześć maszyn oraz doświadczone krawcowe. Wynajęli miejsce, w którym maszyny do szycia będą bezpieczne i poprosili o pomoc przy reaktywacji Szwalni.
I tak powstał ten list w butelce.
W efekcie pod koniec 2023 r. Szwalnię udało się reaktywować.
Dziś Szwalnia to azyl. To łódź ratunkowa dla kobiet ze slumsu Mathare. Ten mały pokój z maszynami do szycia, oddziela je od chaosu i strachu. Słyszałem wiele razy: “Jeśli jesteś matką tutaj, to nigdy nie przestajesz się bać. A najbardziej tego, że któregoś dnia obudzisz się i twoje dziecko będzie miało rozpaloną od gorączki głowę, a ty nie będziesz mieć nawet na aspirynę”. Dlatego, kiedy siadają przy maszynach, to nie jest dla nich zwyczajna praca. To być albo nie być. Szyją dokładnie. Tak staranie, jak tylko potrafią, aby nam, tym ludziom zza oceanu – spodobało się to, co robią.
Wesprzyj nasz projekt
